Po zakupach ze stylistką były zakupy z ekspertką od make up noł make up. Czyli z zawsze i wszędzie perfekcyjnie umalowaną amatorką, tak dyskretnie i idealnie wyglądającą (zawsze zazdrościłam). Namawiałam i prosiłam. Łechtałam Jej ego i brałam na litość. I w końcu mi się udało. Zdradziła mi sekret. I się zaczęło. Ten wpis będzie o gorącej trzydziestce zaczynającej swoją przygodę z makijażem. Bo kobiety, to takie małe kłamczuchy są…
Dlaczego ja?
Lata lecą, nie oszukujmy się, z dnia na dzień wyglądam coraz lepiej. Minął mi już młodzieńczy trądzik i krzywe zęby. Dojrzałam także do makijażu, czyli podkreślania ukrytego piękna. Buhhahahaahahahahahha. Za stara jestem na kosmetyki dla małolatek. Czyli kremik nawilżający i tusz do rzęs. I punkt widzenia muszę zmienić. W nosie mam już męskie rozczarowanie w stylu: zasypiam z księżniczką a budzę się przy potworze. Tyle wytrzymał i tyle widział, że na starość tylko na zdrowie mu to wyjdzie.
Zaczęło się od listy must have. Dostałam fotkę, tego co muszę mieć. Punkt docelowy: drogeria. Szukałam na półkach kosmetyków o których nie miałam pojęcia, i nie do końca pewna do czego miałyby być potrzebne. Ceny w drogerii przed świętami były adekwatne do mojego zapału, czyli ogromne. Przejrzałam wszystkie pudry, cienie, bazy i fluidy, pędzle i nie wiadomo co jeszcze i ze spuszczoną głową – wyszłam. Nie będę jednak piękna.
1 stycznia
To idealny moment. Na inwestycje w siebie. Nie ważna była już kwota. Była pensja. I ilość nie wiadomo do czego kosmetyków. Przerażające ilości wszystkiego. I od razu, jak tylko przyszły nowe, stare poszły do kosza. A dziecko mówiło, zostaw sobie, może coś ci nie będzie pasowało. Nie no, skądże, nowa ja. I się zaczęło. Podkład, puder, cienie, baza pod cienie, baza pod podkład, róż, rozświetlacz, korektor, pędzle do pudru, różu, do cieni. No masakra. Z jednej strony jarałam się jak mała dziewczynka a drugiej byłam przerażona.
Instrukcję obsługi poproszę
Nigdy nie interesowałam się makijażem. Lubiłam i nadal lubię patrzeć na ładne dziewczyny. Zastanawiam się wtedy jak długo im to zajmuje. Żeby tak idealnie wyglądać i jednocześnie – jak to ja, jak wyglądają bez makijażu. Dla mnie mycie włosów i zębów to całe szykowanie się. Nigdy nie zapomnę komplementu od zupełnie obcego mężczyzny, że ładnie mi pachną włosy. I tak mi zostało. Fluid tylko zimą na czerwony nos. Tusz i już.
No bez sensu
Kurczę, nie wstanę wcześniej tylko dlatego, bo muszę się umalować. Za leniwa jestem. Opanowałam kolejność używania wszystkiego. I już zaczęłam gwiazdorzyć nawet. Kompletne nieporozumienie z bazą pod podkład. Jakościowo chyba super. Gorzej z praktycznym wciąganiem jej na zewnątrz. Nie wiem kto wymyślił takie durne opakowanie (pewnie facet), że wszystko mam pod paznokciem a nie na palcu. Jak na bazę pod podkład, to kicha. Nie polecam. Za małe opakowanie i zupełnie nie praktyczne.
I potrzeba jednak czasu. Za pierwszym razem malowałam się z karteczką, co pierwsze, gdzie nakładać i czym, i co następne itd. To wiadomo. Trwało. Szybko się uczę. Drugim razem poszło sprawniej. Do tego stopnia, że na końcu miałam efekt “schodzącej skóry” wszędzie. Widać było podkład i puder. Paskudztwo. Nie wiedziałam na początku dlaczego. Do momentu, jak w połowie malowania się, któregoś ranka, musiałam przerwać make up na etapie korektora i zwolnić łazienkę. Dokończyłam kitowanie po paru minutach i było cacy. Idealnie. Wniosek: wstawaj wcześniej, żeby jakoś wyglądać, bo ci musi wsiąknąć jedno, żeby nałożyć drugie. Cała ja.
niech zyje Nowa Ty
..to jak juz opanujesz wszystko to ja poprosze o ta liste ..a najlepiej Ciebie z ta lista
Musimy się już spotkać!
Haha, czytało się niemal jak powieść przygodową 😉
Z Twoich ust… to nie mały komplement!
To ja też poproszę tę instrukcję 🙂 albo od razu szkolenie dla opornych 😉
Zdradzę Ci wszystko czego się sama nauczyłam… skoro to opanowałam… to znaczy, że jest dziecinnie proste…
Trzymam Cię za słowo 🙂
Codziennie wstaję dużo wcześniej, ale to dlatego, że włosy myję codziennie. Mój makijaż to podkład, puder i tusz. Gdybym miała jeszcze to wszystko z makijażem ogarnąć…musiałabym nie kłaść się spać 🙂 Jak mam na 7 do pracy wstaję o 5:20 szykuję siebie i Młodą. To tak na marginesie 🙂
Doszłam już do 10 minut. Tylko wieczorami mnie fantazja puszcza… i szaleję… a włosy to jak mycie zębów – najważniejsze i codziennie.
Najlepiej zastąpić podkład i puder sypkim podkładem mineralnym, takie 2 w 1, a do tego świetnie pielęgnuje cerę. No i oszczędza czas rano 😉
Uwielbiam takie wskazówki. Mów mi jeszcze.
A nie myślałaś o kremie BB? Łatwo się aplikuje, a odpowiednio dobrany działa cuda 😉 ja niestety sztukę makijażu praktykuję od dawien dawna ze względu na mój zawód, teraz make up noł make zajmuje mi 5 minut 🙂 ale bywało i tak, że poświęcałam na to zbyt wiele czasu, albo w ogóle i zupełnie saute chodziłam cały dzień, co zawsze skutkowało pytaniami ‘jesteś chora?’ 😀 Pozdrawiam!
jak chodze saute to ciagle slysze kiedy ostatnio robilam sobie morfologie i czy sie dobrze czuje bo marnie wygladam
Pięknie wyglądasz, naturalnie! Nie słuchaj głupot.
Cały czas używałam BB. To jego właśnie odstawiłam, aby jakoś lepiej wyglądać. Jest świetny, ale jednak mało skuteczny na wieczorne lub specjalne wyjścia. Na co dzień, też mało. Widać było niewyspanie i niedoskonałości..
Oj jak ja bym chcoała opanowac taki make up noł make up 🙂
Wciąż się uczę. Na sobie. Eksperymentuję.
Na jakim etapie jesteś teraz? Wstajesz wcześniej?
Za leniwa jednak jestem. Wolę się wyspać. Makijaż zajmuje mi już max. 10 minut. Więc jest progres. Krócej się ubieram.. hah
To naprawdę jesteś już niezła w te klocki, 10 minut to niezły czas. Zejdź do pięciu, to na leniwe poranki optymalny czas 🙂
Dziś było nawet krócej niż 5 minut. Bo zaspałam do pracy (na 11.30). I wieczorem idę na pakernię, więc nie muszę wyglądać super i hiper. Tadam.
Instrukcja zawsze się przyda 😉
Też lubię podkład z bourjois są super. Fajny wpis 🙂 I to całkowita prawda, wstań wcześniej, a zrobisz o wiele, wiele więcej 😉
Staram się wydłużyć noc… i dzień jednocześnie…
U mnie makijaż jest najważniejszą częścią poranka, bo sprawia mi najwięcej radości. Maluję się pijąc jednicześnie kawę i jedząc śniadanie choć brzmi to szalenie 🙂 no i nigdy nie zapominam o pomalowaniu brwi 😉
Serio? To zazdroszczę! Wiesz, ile razy wyszłam z domu i zapomniałam umalować rzęs? Albo umalowałam jedno oko, coś mnie wyciągnęło z łazienki, zobaczyłam która godzina wpadłam w panikę, że tak późno, i pojechałam do pracy z jednym umalowany okiem… bez tuszu przy sobie ofkors… u mnie to norma..
No Kochana ja myślę, że jak Cię zobaczymy w nowej odsłonie to padniemy z zachwytu. Już się nie mogę doczekać. Soritka byłaby z Ciebie na pewno dumna, że już opanowałaś sztukę makijażu w 10 min. Jestem Ciekawa Nowej Ciebie, do zobaczenia…
No ciekawię się i chcę więcej. Najlepiej zdjęcia. Może w końcu odkryję po 30 jakieś makijażowe sztuczki 🙂