Pisany pod wpływem chwili, z garścią emocji i negatywnych uczuć, jestem po prostu wściekła. Życie studenta jest beznadziejne. I to nie z powodu oblanego egzaminu, ale “wyobrażenia” wykładowców, szanownych profesorów, nie szanujących zwykłego studenta, mających w nosie ich życie osobiste, rodzinne i ważne momenty – takie, które zdarzają się raz w życiu. Kuźwa Mać.
Maj i czerwiec to początek sesji letniej
Niektórzy w tym momencie wybuchają śmiechem i mówią “głupia jakaś – chyba w czerwcu”. Na tej dość specyficznej uczelni wszystko odbywa się jednak “swoim odrębnym rytmem”. I tak po nocy nauki ekologii, no dobra do północy wkuwałam, zaliczyłam ją na 5. Zresztą, wcześniej studiowałam pięć i pół roku ochronę środowiska więc nic mnie raczej nie zaskoczyło. Egzamin ekstra – wszystkim takich egzaminów życzę. Właśnie takich. No dobra – wszyscy dostali piąteczki!
Potem ustny z ochrony własności intelektualnej, to był już hardkor. Najgorszy egzamin w tym i zeszłym semestrze. Nie uczyłam się, nawet na wykładzie nie byłam, a skserowane notatki trzymałam w szafce. I to nie od jednej koleżanki – ale od dwóch. Dwie wersje jednego (15 stron A4) wykładu, których niestety nie miałam kiedy przepisać, porównać i opracować sobie pytań. W sumie 26 pytań. Ale nawet ustawę wydrukowałam i oprawiłam. Ale ni huhu się nie uczyłam. No bo kiedy?
Na egzamin ustny weszłam z marszu i bez stresu
Tylko z jednym pytaniem w głowie: “To ostatnie nasze zajęcia – czy jeszcze będzie Pani dr w tym semestrze tu na uczelni, czy będę zwiedzać jednak Sandomierz?” Ale nie zdążyłam z tym wypalić i coś tam o licencjach i prawach autorskich powiedziałam i mój urok osobisty oczarował Panią w Czerwonym Żakiecie. Wniosek: dobry humor wykładowcy + mój urok osobisty (no dobra, fart) =“dostateczny Pani wystarczy?” Brawo Ja. Najgorsze za mną. Teraz już tylko z górki. I dupa.
Zapraszam na ciąg dalszy – Fizjologia jest najważniejsza!! A internet pojawia się i znika. A ja nie znoszę długich wpisów!
….ile bym dała, by wrócić na moje ukochane studia mnie mój zawód kręci i być może z tego względu lekko mi się te 5 lat studiowało. Rozważam specjalizację ale być może za kilka lat. Mimo nauki, którą trzeba kuć do bólu, to i tak stwierdzam, że jest to najlepszy okres w całej edukacji człowieka. Za nic bym nie wróciła do szkoły średniej!
P.S. powodzenia na egzaminach
Osobiście bardzo dobrze wspominam swoje liceum, a nawet nauczycieli, i wiesz taki paradoks, tu na tych studiach, dwóch z liceum mnie teraz miało okazję znowu uczyć…. czujesz?
dawno..dawno temu kiedy to byłam studentką to też tak było..widzę że nie ma postępu 😉
Były przedmioty czasem bardzo ciężkie do nauki a bardzo łatwo się zdawało, a czasami bywało tak, że niby łatwy przedmiot a egzaminator robił problemy z zaliczeniem.
A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.
Czyli tak naprawdę nic się nie zmieniło od czasów moich studiów. 😉 Dzielna dziewczyna, kolejne zaliczenia za Tobą. 🙂 Dla mnie ogromnym wyzwaniem okazała się analiza matematyczna, do dziś pozostała mi pewnego rodzaju trauma po jej licznych zaliczeniach. 🙂
Chociaż uwielbiam anatomię i fizjologię, mam z nią styczność na co dzień, to na drugie imię powinnam mieć: “matematyka”. Jest tak logiczna, i lubię ją przede wszystkim, dlatego, że przez całą edukację miałam fantastycznych nauczycieli (pomijając Pana Matematyka ze studiów) ale to już inna historia. W razie czego: polecam się na przyszłość!