Od razu i z góry PRZEPRASZAM bo będzie nie na temat. Dziś nie o sporcie i mojej pasji a o szarej rzeczywistości! To, że kocham sport i uwielbiam o tym pisać – to jedno. Drugie – to natomiast rodzina. A dokładniej moja mała córeczka, która dorasta i wybiera szkołę – GIMNAZJUM. Ale zacznijmy od początku.
1. KWIECIEŃ – TEST SZÓSTOKLASISTY
“Ucz się kochanie, bo to będzie test ze wszystkiego, całe trzy lata nauki” – polski, matematyka i jakże ważny język – angielski. To ciągle słyszała moja córka na zmianę z “cholera – jak zawalisz ten test to możesz zapomnieć o szkole z poza rejonu” (np. językowej). Udało się. Test zdany idealnie. Polski – 95 %, matma – 90% i anglik – 88%. Idealnie! Brawo dzidziu.
2. KWIECIEŃ c.d. – NABÓR ELEKTRONICZNY DO GIMNAZJUM
Na stronie internetowej oświaty zakłada się konto, loguje do systemu i wklepuje wszystkie swoje dane. Później wybiera się szkoły. Maksymalnie trzy. My wybrałyśmy szkołę dla najlepszych ( a co – spróbować możemy!). Drugi wybór to klasa językowa z wiodącym językiem angielskim, w szkole o bardzo wysokim poziomie nauki (tak mówią). I cóż – tyle. Trzeciej nie wybierałyśmy. Bo w sumie po co. Wybrałyśmy to na czym nam zależało najbardziej. Szkoły ze swojego rejonu też się nie wybiera. Ok. Zrobione!
3. MAJ – SPRAWDZIAN UZDOLNIEŃ KIERUNKOWYCH
W naszym wypadku był to egzamin z preferencji językowych. “Zuzanko, poproś Panią aby przećwiczyła z Tobą jeszcze kilka działów” (na korepetycjach) albo “Weź wreszcie ten słownik z tyłu podręcznika i przypomnij sobie słownictwo a nie ciągle siedzisz na fb”. Cóż test wypadł średnio na jeża, bądźmy szczerzy. Mogło być lepiej i inni byli lepsi. W sumie 61 pkt. Uff… inni mieli po 80 lub 40. Cóż średnio. Głowy jej nie urwałam!
4. KONIEC ROKU SZKOLNEGO
Poprawianie ostatnich sprawdzianów, tworzenie dodatkowych prac i projektów, aby utwierdzić nauczyciela w przekonaniu, “że jednak należy mi się ta piątka, czy szóstka bo przecież byłam aktywna i pracowałam na to ostatnie 3 lata”. Co roku świadectwo z czerwonym paskiem, średnia ocen zawsze powyżej 5.3. Stypendia naukowe i sportowe co roku. Nigdy żadnej jedynki. Czy to możliwe? Tak! “Kochanie, jestem z ciebie dumna, dałaś z siebie wszystko” i oceny krzyczą – JESTEŚ BARDZO DOBRA I WZOROWA I CELUJĄCA. A także “z informatyki też mogłaś się postarać i mieć szóstkę”. Świadectwo idealne ze średnią 5,45. Brawo kochanie! Zrobiłaś już wszytko co się dało.
5. WIELKIE ROZCZAROWANIE – WYNIKI REKRUTACJI
Marzyliśmy o tej najlepszej szkole, klasie ogólnej biologiczno-chemicznej. Klasa językowa, była też pewniakiem, nauczyciele powtarzali, że miejsce dla takich uczniów jest oczywiste. Okazało się jednak, że szkoła marzeń jest poza zasięgiem. Zbrakło chyba 8 pkt, żadnych osiągnięć w olimpiadach (to nic, że szkoła w takich nie uczestniczyła), brak rodzeństwa (eno, sorry, punkty dodatkowe za rodzeństwo – to już lekka przesada) i cóż ogólnie za wysokie progi na nasze skromne nogi. Ale zawsze jest jeszcze ta druga opcja – szkoła z klasą językową. I tu dochodzę do sedna. Powodu i przyczyny tego wpisu.
Kwalifikacja kandydata
Kandydat nie został zakwalifikowany do żadnej z wybranych jednostek w rekrutacji otwartej.
Tadam! Można? Można! Wszystko wywróciło się w tym momencie do góry nogami. Dosłownie. Jak to? To pewnie jakieś nieporozumienie, pomyłka! Niestety nie. Cały weekend z głowy. Bo ogłoszenie wyników było w piątek o 15-tej. I czekaj teraz człowieku do poniedziałku. Najgorszy weekend jaki można sobie wyobrazić, spędzony niestety na wzajemnym obwinianiu siebie i całego świata. Ale była jeszcze nadzieja, przecież w tej szkole nie znają Zuzi i nie wiedzą, że jest całkiem niezłą uczennicą. Koleżanki i koledzy z klasy troszkę słabsi i bardzo słabi się o dziwo dostali! Jak to możliwe? Czy to w ogóle możliwe? Nie wierzę! I trójkowi, i z nie ciekawym zachowaniem udokumentowanym na świadectwie. Przecież to nie może być prawdą! A jednak!
Szłam do szkoły z nadzieją, że zaszła pomyłka i da się to jeszcze odkręcić. To w jakim byłam błędzie okazało się po kilku minutach. Na spotkaniu na najwyższym szczeblu. Usłyszałam tam, że PIERWSZEŃSTWO MAJĄ DZIECIAKI Z REJONU. No kurde! .Ale jak to. Nawet jeśli mają mniej punktów ze świadectwa, słabiej napisali sprawdzian uzdolnień kierunkowych czy test szóstoklasisty? TAK! I tu ręce opadają. Szkoła, która szczyci się bardzo wysokim poziomem nauki, sukcesami uczniów, i statystykami przy naborze sięgającymi 8-10 osób na jedno miejsce. Czy jest jeszcze jakieś wyjście z tej sytuacji?
Dostałam długopis i kartkę papieru i pozwolono mi napisać (na kolanie) odwołanie od takiej decyzji. Na koniec usłyszałam, że owszem nabór dodatkowy jest w środę (pojutrze) ale szanse są nikłe. Tylko wtedy, gdy ktoś nie zdąży złożyć oryginału dokumentów w terminie albo i tu cytuję: “jakimś cudem” zrezygnuje”. Oczywiście nikomu tego nie życzę. Powiem więcej, mam w nosie taką szkołę. Teraz rozumiem już ten WYSOKI POZIOM. Jest jeszcze jedna smutna i wkurzająca sytuacja. Otóż, moja Zuzia nie była jedyna w takiej sytuacji. Dzisiaj rano przede mną i po mnie był dziesiątki takich rodziców jak ja. Nikt nie potrafił zrozumieć tej sytuacji. Rodzice siedzący z czerwonymi paskami w dłoniach i nie rozumiejący absurdu sytuacji. Tak jak ja.
Teraz pozostaje mi tylko powiedzieć swojej córce: “Kochanie jesteś za dobra na tę szkołę i niestety mamy mieszkanie nie w tym bloku co trzeba” (bo ten obok i następny nie należą do rejonu). Gdybym wiedziała to bym zapłaciła jakieś sąsiadce z bloku obok, za to żeby zameldowała mi dziecko na 3 miesiące. I po problemie.
Drodzy rodzice, my już straciłyśmy szansę na “DOBRĄ” szkołę, bo nie wierzę, aby coś się jednak zmieniło, ale WY w przyszłym roku możecie uniknąć takich błędów jak my.
Powodzenia!
Myślałam, że po przeczytaniu posta będę współczuła dziewczynie, która mimo dobrych ocen nie dostała się do gimnazjum. Jednak współczuję jej jedynie nadmiernie ambitnej matki, która najwidoczniej próbuje przenieść swoje niespełnione marzenia przenieść na córkę. Nie rozumiem, jak można tak naciskać na dziecko, żeby koniecznie we wszystkim było najlepsze. Tak naprawdę robisz jej krzywdę — i mówi to osoba, która też nie tak dawno skończyła jedną i drugą szkołę. Z punktu widzenia dziecka, takie zachowanie matki jest mocno krzywdzące.
Dziękuję bardzo za opinię. Jak zauważyłaś jestem mamą. Ambitną. Zgadza się. Moim zadaniem jest motywować i zachęcać do działania. Pragnę dla niej wszystkiego co dobre. Wpajam jej też idee, że im więcej z siebie da, tym lepiej jej będzie może później. Tym razem okazało się, że świetne oceny nie dają gwarancji świetnej szkoły, ale wiedza, którą zdobyła przy dodatkowych pracach – jej pozostanie. Oczywiście, nie popełniaj takich błędów jak ja, właśnie po to powstają takie wpisy. Całe życie się uczymy. Na błędach swoich i innych. Pozdrawiam serdecznie.