Szok. Spóźniłam się 2 minuty. Do sali wpadłam o 19.02. I po wszystkim. Żadnego wolnego stepu. Ale się wkurzyłam. Byłam przecież zapisana. I nie na rezerwie. Rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Ale się wściekłam
No tak. Spóźniłam się więc wchodziły osoby z rezerwy. Nie zgłosiłam się. Logiczne. Na małej sali tłum. Zajęte dwie bieżnie, dwa orbitki, masażer oczywiście. Katastrofa. Nie fart. Cóż. Obróciłam się na pięcie i wyszłam. Ale tylko ze strefy kobiet, a nie z siłowni. Cóż pozostała mi sala ogólna. Wybrałam bieżnię. Maszerowałam pół godziny. Zrobiłam 140 kcal. I okazało się, że są jakieś dodatkowe zajęcia na malutkiej sali po spiningu. No to poszłam. 19.30. Weszłam. Bez zapisu (bo nie miałam pojęcia, że takie zajęcia tu są). Spojrzałam na instruktorkę i humor od razu mi się poprawił. ADHD. Ale fart. Wiedziałam, że jakie by to nie były zajęcia to i tak będzie rewelacyjnie.
I kameralne
Było nas dziesięć. Nowe twarze. Przyciemnione światło i głośna energetyczna muzyka. Humor się poprawiał z minuty na minutę. Całe 55 minut ud, pośladków i troszkę brzucha na koniec (ABT).
Było fantastycznie. A zapowiadało się tak hukowo. Jestem zachwycona.
Wróciłam do domu mokra i szczęśliwa. Jutro 20. Step. Podejście numer dwa. Może się uda. Chociaż, może być różnie. Jestem druga na rezerwie. Jak się wszyscy zgłoszą to nie wejdę na zajęcia. Coraz więcej człowieków.
Kalendarz:
Bieżnia – 30 minut – 140 kcal.
Miało być TBC+STEP a było ABT – cudownie, że się spóźniłam.
Powodzenia!