Wczoraj wieczorem, siedziałam z książką historyczną przed tv, w którym leciał horror, na łóżku. A pode mną na puchatym dywanie leżał mój syneczek. Ten młodszy, chociaż pięć razy większy i cięższy od tego drugiego chociaż pierwszego i starszego ale mniejszego. Tak, wyjątkowo Leoś leżał na dywanie a nie na łóżku – i dobrze!
I się doczekałam, prawie!
Zazwyczaj leży ze mną w pościeli. Na kocu i z głową na poduszce, oczywiście nie mojej. Tym razem, położył się na dywanie. Zasnął. Do pokoju wkroczyła kolejna dwójka samców, bo horror zachęcał. Senior rodu usiadł na drugiej kanapie a największy koci cwaniak zrobił coś, co nas zaskoczyło.
Niby nic wielkiego, ale to krok milowy. Gufik położył się na dywanie, dokładnie tak samo jak Leoś. Na boku. A to zupełnie nie w jego stylu. On uwielbia wszędzie tam, gdzie może tylko on. Na suboferze, parapecie, oparciu kanapy i pod telewizorem – ale nie na dywanie! Nie tym razem jednak.
Położył się tak aby swoimi tylnymi łapkami opierać się o tylne łapki Leosia. Swój puchaty ogon ułożył na psiej dupci a pyszczek miał przy stopach “tatusia”. Tym gestem pokazał nam, że zaakceptował obecność Leosia. Minęło już 3 miesiące. Warto było czekać. Łapka w łapkę. Wreszcie.
I choć kicia zachowuje się ostatnio dość dziwnie, to wczorajszy demonstracyjny przekaz zrozumieliśmy. W sumie chłopaki są razem sami w domu po 8-9 godzin. Musiało to kiedyś nastąpić. Było o tyle trudniej, że do kociego pięciolatka przeszedł 3 miesięczny szczeniaczek.
Chciałam to wszystko uwiecznić na zdjęciu. Jak na złość telefon został w kuchni. Ale aparat był “prawie” na wyciągnięcie ręki. Prawie, bo sięgając po niego zsunęłam się z łóżka i wpadłam na Leosia, który zaspany zerwał się i wystraszył Gufisia, który w panice wybiegł z pokoju. W efekcie miałam w ręce aparat z rozładowaną baterią i chłopaków w dwóch osobnych pokojach. Tadam.
Dwa inne gatunki, różne charaktery i upodobania, a jednak mogą się zaakceptować. Super !!!
Chyba tylko ja jedna w to wierzyłam. I się doczekałam.
Ha, ha … To musiał być słodki widok.
Naprawdę był. I komiczny gdy pod koniec spadłam na psa, który zrywając się wystraszył kota.
Słodkie zwierzaki! Wychowałam się w domu pełnym kotów i psów. Teraz mamy kotka i króliczka i nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt.
Członek rodziny i już!
Moja kicia na przykład nie toleruje innych zwierząt i nigdy tak naprawdę nie dogadywała się dobrze z innymi kotami, psami, czy królikami. Jednak stopniowo przestawała na nich źle reagować, a teraz po prostu ich unika. Myślę, że w przypadku Twoich pupili może być lepiej i nawet będą się dogadywać. 🙂 Jednak na to wszystko potrzeba wiele czasu
Też się tego obawiałam, ale integracja jakoś zadziałała…
Czytam to wszystko i jakbym oglądała “Sekretne życie zwierzaków domowych”. Jota w jotę.
Nie oglądałam jeszcze, bo nikt nie chciał ze mną iść na to do kina… wiec jednak MUSZĘ OBEJRZEĆ!
Kurna, naprawdę można spać z psem w łóżku?
Ja niby też kiedyś, ale to dawno i nieprawda… 😉
Nie jest łatwo… ale ja uwielbiam. I Leoś też!
Starzeję się, bo niby sobie nie wyobrażam (kudły, smrodek), to jednak wygrzałabym kości otulona w ciepłe futerko…
Brawa dla kocura. Musiał wykazać się ogromną mądrością i dojrzałością akceptując nowego pupila.
Faktycznie Sekretne życie zwierzaków i mnie się skojarzyło 🙂
U nas obecnie dwa psy i cztery koty (kiedyś psów w porywach było 5), więc na jednym zdjęciu nie dałoby się ich ogarnąć, choćby nie wiem co 😉
Szczerze Ci powiem i w tajemnicy: też marzę o tak licznej gromadce, tylko proszę….ciiiiii
Miałam kiedyś jamniczkę, która karmiła piersią małego kociaka..więc wierze w dobre relacje pies-kot.
Powiedz proszę, że masz zdjęcie z tego okresu…plisss
Nasze psy zawsze dogadywały się z naszym kotem, spały na jednym fotelu, czekała wspólnie na jedzenie, wskakiwały na kolana, jak tylko człowiek usiadł w fotelu. Często zastanawiałam się, czy to nasz kot był taki wyjątkowy, że akceptował również papugę, króliki i chomiki, na zasadzie – swojego stada nie ruszam. 🙂
Aż taki tolerancyjny był kociak? Wow. Wyjątkowy ten puszysty indywidualista.
to były czasy kiedy tylko były aparaty analogowe i było robione zdjęcie ale po wywołaniu okazało się, że film był naświetlony..i niestety nie mam.może gdzieś u rodziców jest zdj jak śpią razem..ale to był piękny widok tej przyjaźni miłości..
Ja mam 3 koty. Nie były jednocześnie u nas, jeden doszedł sporo później. Może dlatego “starsze”, go szybciej zaakceptowały, że był bardzo chory. Nie był w stanie się nawet myć… One go myły. Wyzdrowiał i dzisiaj ganiają się po całym domu i bija, oczywiście z miłości…..
Cudowna taka gromadka. Zazdroszczę… wcale bym się nie obraziła, gdyby takich “dzieciaków” nam doszło.