Polub i udostępnij:
Pin Share

4 miesiące na siłowni. Dieta od dwóch miesięcy. I co wynika z tych kalkulacji? Moje świetne samopoczucie, doskonała kondycja i uśmiech na twarzy. Moje pierwsze małe sukcesy. Doczekałam się!

Waga – nie ma szału 56,4 kg

ale mój mały wredny przyjaciel zmalał o 5 cm. Moje brzuszysko miało 90 cm. Jestem szczęśliwa. Zaczynam dostrzegać efekty. Ubrania już się inaczej układają. Bieliznę już całą musiałam wymienić. Nie ukrywałam. Zrobiłam to z giga radością. Spakowałam wszystko w reklamówkę i wrzuciłam do śmietnika przy bloku. Taaadaaam. I fiku miku na małe zakupy. Kupiłam wszystko co mi się podobało ( a nie jak jeszcze nie dawno- bo mieści się na tyłek). Był mój rozmiar a w domu okazało się, że świetnie na mnie leży. Każdy komplet. Hurrra!

Na pakerni zmiany

Nowy grafik. Mniej zajęć. Nie ma jednej instruktorki. Mój codzienny plan i rytm poszedł się bujać. Ale są też jakieś pozytywy. Ciało przyzwyczaja się do ćwiczeń i w efekcie uodparnia. Minus jest natomiast taki-umysł- przecież już się przyzwyczaiłam i wpadłam w rytm, a teraz znów muszę zmieniać plany i jest inaczej. Niby jest ABT o tej samej porze i w tym samym dniu ale z inną instruktorką. Albo nie ma w ogóle moich ulubionych pump z ulubioną ADHD, są pumpy innego dnia z inną, u której ziewam na zajęciach- więc strata czasu! I takie tam…

Najważniejsze: wciąż tam chodzę, trzymam się diety (prawie) i sprawia mi to mnóstwo radości. Tylko dla mnie. Dwie godziny.

Powodzenia!

Polub i udostępnij:
Pin Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.