Kilogram mniej i tyle radości.

Polub i udostępnij:
Pin Share

To tylko kilogram. Tak naprawdę mój pierwszy wyskakany, zrzucony, wyrzucony. Bardzo się cieszę. Ale z czego? Kilogram na miesiąc? Chyba żart. Ale ja jestem zachwycona. Pierwszy ciężko wyskakany kilogram mniej.  Nie ważne, że tylko jeden. Dla mnie to aż jeden. Widzę w końcu sens. Namacalnie widzę efekt mojej ciężkiej pracy.

Ile muszę kombinować aby wyrwać się na siłownię

Zebrać w sobie aby rano nie wyrzucić telefonu (który budzi) za okno. Tak ciężko słuchać “znowu tam idziesz”. Teraz wiem, że warto. Bo widzę efekty. Cały czas się ważę na tej samej wadze (na siłowni w szatni) i w tych samych ciuchach. Bez butów oczywiście i telefonu w ręce.

Powoli małymi kroczkami. Dojdę do celu. Z tego entuzjazmu i wielkiej ulgi nie pamiętam czy się zapisałam na kolejne zajęcia. Cóż, najwyżej się wczeszę po cichu.

Dziś rano było TBC + STEP lub XCO+BRZUCH do wyboru..

Wybrałam TBC+STEP. Dlaczego nie XCO? Przecież takie fajne te zajęcia… tak.. ale dzisiaj były z inną instruktorką. Wcale nie gorszą, nie, tylko nie z Tą co ostatnio. Ale TBC też super. To połączenie stepu (wchodzenie-schodzenie) z ćwiczeniami na ręce i plecy z hantlami. Czyli dwa w jednym, albo pół na pół. Jak kto woli. Tempo świetne. Muzyka taka sobie. Ręce – bolą jak cholera.

Czyli dla mnie – rewelacja! Utwierdza mnie to w przekonaniu, że jak boli, to znaczy, że ćwiczyłam i będą efekty. Koniec z moimi dotykającymi się udami i wachlującymi ramionami!

Kalendarz:

Bieżnia – zajęta

Orbitrek – 400 kcal – 30 minut

Masażer – 100 kcal – 30 minut.

TBC+STEP – 55 minut

Powodzenia!

Polub i udostępnij:
Pin Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.