Masz czasami tak, że bardzo zależy ci na przeczytaniu jakiejś książki, ale sięgnięcie po nią zajmuje ci wyjątkowo dużo czasu? Bo potrzebujesz odpowiedniego humoru, warunków tj. wygodnego fotela, ciepłego koca i gorącej herbaty, bo wiesz, że jak z nią usiądziesz, to nie będziesz mogła się od niej oderwać? Ale musisz tylko usiąść. Tak właśnie miałam z książką “Mózg. Granica życia i śmierci” Adriana Owena.
Trochę obawiałam się
Że wiedza zawarta w książce mnie przerośnie. Że lektura przesiąknięta będzie nadmiarem terminologii medycznej, z którą i tak na co dzień mam do czynienia, ale jednak będzie na tyle trudna, że rozdziały będę pokonywała z trudnością, a chęć przeczytania książki będzie malała z każdą kolejną stroną. Stało się zupełnie inaczej. Strony i rozdziały chłonęłam, coraz bardziej zaciekawiona wynikami badań przeprowadzanych przez doktora Owena.
“Scott przez 12 lat od uszkodzenia mózgu w wypadku samochodowym nie reagował na żadne bodźce, nie odzywał się, nie poruszał, nie miał mimiki. Zdiagnozowano u niego stan wegetatywny. Gdy w 2012 roku trafił na specjalne testy w rezonansie magnetycznym u dr. Owena, okazało się, że przez ten cały czas był świadomy: wszystko rozumiał, pamiętał, czuł, zdawał sobie sprawę z rzeczywistości. Genialnie obmyślony sposób komunikacji z nim – i podobnymi pacjentami – pozwolił uczonym zajrzeć do “szarej strefy świadomości”, w której przebywa część nieresponsywnych pacjentów.” Tak brzmi zapowiedź książki, a po przeczytaniu tych słów nie sposób przejść obok niej obojętnie.
Na pewno niejednokrotnie spotkałaś się w filmach, może w serwisach informacyjnych, a może w prawdziwym życiu, z obrazem osoby przytomnej lecz nieświadomej przebywającej w szpitalu. Masz zapewne przed oczami obraz rodziny, która wierzy, że bliska im osoba słyszy, rozumie, czuje. Ta świadomość daje im siłę i nieopisane pokłady nadziei. Choć opinie lekarzy często zaprzeczają temu, oni wierzą, że ich troska, miłość i słowa, nie odbijają się od chorego, a trafiają w głąb jego umysłu i motywują do powrotu do rzeczywistości.
Nie jest to prosta walka
Zwłaszcza kiedy lekarze twierdzą, że każda minimalna oznaka świadomości u pacjenta w postaci niemalże niedostrzegalnego poruszenia palcem u dłoni czy drganie powieki jest odruchem bezwarunkowym. Doktor Owen postanowił zmierzyć się z szarą strefą świadomości czyli sferą świadomości, w której znajduje się część osób z ciężkim uszkodzeniem mózgu. Mowa o osobach bezwładnych, karmionych przez sondę często niezdolnych do samodzielnego mrugania powiekami. O osobach, których oczy są całkowicie puste a twarze nie wyrażają żadnych emocji. O osobach w stanie wegetatywnym.
Badania doktora Owena
Dowodzą, że wielu pacjentów w stanie nazwanym przez lekarzy wegetatywnym zachowuje świadomość i pamięć, rozumie rozmowy, rozpoznaje najbliższych, wie, co się wokół nich dzieje, nie potrafi tylko w żaden sposób tego okazać. Są więźniami we własnych ciałach.
Autor pokazuje, że dzięki szczegółowym badaniom i przy zastosowaniu specjalistycznego sprzętu istnieje ogromna szansa na dotarcie do człowieka na pozór zamkniętego w swoim ciele. Udowodnił, że osoby przebywające w stanie wegetatywnym potrafią odpowiadać na zadawane pytania, pokazując tym samym, że wciąż żyją, niestety trochę inaczej niż zwykły, zdrowy człowiek.
Książka “Mózg. Granica życia i śmierci” zmusza do refleksji
Niesamowicie wzrusza, a przede wszystkim daje ogromne nadzieje rodzinom i bliskim osób przebywającym w stanie wegetatywnym. Książka pochłania bez reszty, nie tylko dlatego, że w bardzo przystępny sposób porusza wiele zagadnień z zakresu współczesnej neurobiologii, ale także otwarcie stawia wiele pytań etycznych, na które każdy z nas powinien choć raz w życiu sobie odpowiedzieć.
Książka, którą i ja pewnie pochłonęłabym jednym tchem. Bardzo chętnie po nią sięgnę.