Pierwszy raz w weekend.

Polub i udostępnij:
Pin Share

Tak, w weekend też poszłam do pakerni. Jest niedziela, wieczór, a ja z przyjemnością zapisuje swoje osiągnięcia. Nie zrywałam się o szóstej rano, bo klub czynny jest od 8-20. Pierwsza myśl, czy będzie bardzo dużo osób? Tak może być, bo każdy klubowicz może zabrać ze sobą osobę towarzyszącą. Więc na zajęcia fitness się zapisałam. Na rano. Bo moi bliscy będą spać pewnie do 10-tej więc powinnam zdążyć na śniadanie. Pierwszy raz w weekend.

Mała sala pusta

Ale na zajęciach grupowych tłum, przed salą dziewczyna z recepcji sprawdzała listę (uff, miałam nosa żeby się zapisać). Podoba mi się w zajęciach zorganizowanych to, że instruktorki zawsze pytają czy jest ktoś pierwszy raz. A w weekendy to pewnie norma. Było super.

W niedzielę też zaszalałam, bo byłam na dwóch godzinach fitness. Brzuchach i body shape. Mała sala była pełna. A kolejka na Erwina, szkoda gadać. Może gdybym zaczęła od niego, ale chciałam po fitness. Wyludnia się pewnie w porze obiadowej, bo w niedzielę jest tylko dwie godziny fitness. Rano.

W sobotnie popołudnie niczego sobie nie odmawiałam. Jadłam i piłam. Niczym się nie przejmowałam. A po obiedzie w niedzielę oczywiście ciasto do herbatki. Zapewne szybszy efekt miałabym ćwicząc i trzymając dietę. Ale to nie dla mnie. Uwielbiam jeść. Byłabym nieszczęśliwa na diecie. Owszem, herbaty nie słodzę i piję ją z imbirem. Pomidora też już nie solę, bo sól zatrzymuje wodę w organizmie. Wszystko powoli i małymi kroczkami. Piątkowe wieczory przed tv już nie popcorn i chipsy, a orzeszki i mandarynki.

Kalendarz:

Bieżnia-100kcal w sobotę

Orbitrek-700 kcal w sobotę i 600 kcal w niedzielę

Masażer-30 minut w sobotę

XCO+brzuch- w sobotę

Brzuchomania i body shape  w niedzielę.

To był udany weekend. Aktywny. Jutro wchodzę na wagę.

Powodzenia!

Polub i udostępnij:
Pin Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.