See bloggers – Blog Conference Poznań – jak było? Masakra!

Polub i udostępnij:
Pin Share

Dostałam się. Byłam. Poznałam mnóstwo ludzi. Było super. Tak napisze te 600 blogerów. A co ja mogę o tym powiedzieć? Początkująca szara myszka?  Nieśmiała jak cholera! Mogę jedno.  Masakra. I na pewno nie będę słodzić!

I co ja robię tu?

Piszę od niedawna. Nie znam się na tym kompletnie, można rzec, że dopiero raczkuję w tym temacie. Robię to z pasji i dlatego, że nie mam komu opowiadać, jak uwielbiam sport i ruch i jak on uzależnia. I jak jest przyjemnie po treningu. Jak ciało szybko się zmienia. I jaka to radość wskakiwać w mniejsze rozmiary.  Męczyłam tym kiedyś webska.me to po kilku razach pokazała mi stronę blog.pl. Tadam. Dlatego gdy dostałam od niej zaproszenie, początkowo naprawdę nie chciałam jechać ani na blog conference poznań ani też na see bloggers. Takie spotkania i zjazdy chyba są dla profesjonalistów?

Tak myślałam.  (Nie wiem co to są tagi i jakieś inne dziwności – dziś dopiero doczytałam –  taka ze mnie blogerka buhahaha). Ale usłyszałam od niej, że wiele mogę na tym skorzystać, nauczyć się – bo będą wykłady najlepszych blogerów ( chyba miała po prostu dość fali moich pytań dla niej oczywistych i być może głupich), z bardzo dużym doświadczeniem, że poznam mnóstwo blogerów i będziemy mogli wymieniać się doświadczeniami (no ja raczej nie) i, że chociaż posłucham innych oraz dużo na tym skorzystam. Ok. To jadę. Kupiłam tę gadkę!

Blog Conference Poznań.

Dwa dni. Trzysta osób. Obcych mi osób! Wykłady o jakiś dziwnych i abstrakcyjnych rzeczach (profesjonalne wykłady w języku blogerów i na ich poziomie) i wykłady proste, oczywiste bardziej przyziemne (drugiego dnia, albo dla takich jak ja, albo już po tych pierwszych byłam taka mądra, że zaczęłam czaić o co chodzi). Słuchałam, zapamiętywałam i poznawałam. Rzeczywiście sporo wyniosłam drugiego dnia. Dla mnie osobiście to były prelekcje jasne i konkretne. A przed ostatni wykład mnie rozwalił totalnie. Najpierw sprawił, że poczułam iż znajduję się w nieodpowiednim miejscu i czasie a potem zmotywował mnie do działania  i lektury wszystkich profesjonalnych poradników i książek. Chyba będę jednak jeszcze pisać.

See bloggers – wypad do Gdyni.

Gdynia nie należy do miast, które zaliczyłabym do tych z dobrymi wspomnieniami. Tydzień wcześniej jechaliśmy na urlop do Karwii. Przejechaliśmy 500 km i na pierwszym skrzyżowaniu w Gdyni auto nam zdechło. Zupełnie. Tadam. Noc, trzy telefony w aucie,  wszystkie na rezerwie bateryjnej bez ładowarki samochodowej w obcym mieście na środku skrzyżowania. Ale, że kondycję już mam niezłą, ściągnęliśmy nasze 4×4 na chodnik.  I płacz. Bo pierwsze cztery numery  autoholowania krzyknęły takie sumy  że bay bay morze, a i śpimy do rana w aucie, czekając na nosze dla naszego pędzika. Ale to już przeszłość. Było minęło. Drugi raz Gdynię odwiedziłam już komunikacją publiczną!

Ludzie

Tu to dopiero było mnóstwo ludzi. Niektóre z osób, które poznałam w Poznaniu,  myślałam, że chociaż zwykłe cześć będzie ok (nie buzi cmok cmok), nie , ale tu niespodzianka  – może było “cześć” ale też była dumna głowa na wysokości sufitu (mówiąca to ja tu jestem ważna).  Kurcze dziewczyny, nie słyszałyście o mnie (bo nikt nie słyszał i nie czytał). Trędowata nie jestem ani też żadną konkurencją dla Was.  Nie musicie robić z siebie takich gwiazd popularnych i bardzo ważnych. Jak zauważyłam z daleka to jesteście lekko ograniczone do swojej grupki. Doświadczeniem mnie w tej kwestii przerastacie, ale jak każdy inny w tamtym miejscu.

Znów poznałam trochę ludzisk. Osoby skromne (mimo, że popularne), wesołe (miałyśmy okazję poszaleć i poplotkować na Havana Night). Odezwijcie się proszę pamiętam wasze imiona ale totalnie nie znam waszych blogów (sorry ale na plakietkach organizatorów byli sponsorzy a nie nazwy naszych/waszych blogów) a parenting to nie moja działka ( zupełnie mnie to nie kręci – bo moja dzidzia już mnie przerasta) ale byłam na takich warsztatach, dla kilku wartościowych prelegentek. Nie żałuję. Było warto.

Zaimponowała mi szczerością (nie każdy potrafi dzielić się sekretami sukcesu, mówić otwarcie o finansach i być przy tym tak skromnym) i spokojem (w jednej z publicznych dyskusji). Malwina z Bakusiowo – szacun!

Albo poczucie humoru Oli Radomskiej. Słyszałam o niej same superlatywy. Nie czytałam żadnego jej wpisu. Wkurzały mnie tylko jej wklejane miny na zdjęciach. I z góry ją oceniłam, teraz wiem, że niewłaściwie. Wstyd mi. Ale na siłę ktoś mnie zaciągnął na prelekcję z jej udziałem i byłam oczarowana. Uwielbiam ludzi z poczuciem humoru. A jej teksty mnie rozwalają. Honia miałaś rację!

A i Mama Antyterrorystka, Sama nazwa bloga już mówi, że  poczucie humoru to jej drugie imię. Świetna. Za dużo o dzieciach (nie przepadam za dzieciakami bardziej wzruszają mnie małe zwierzaki niż dzieci) ale teksty jej trzylatki, które przytaczała  były rozbrajające.

A propos imprezy. Tu BYŁA impreza. I było całkiem nieźle. Zadziwili mnie tylko panowie, ta ich szarmancka natura (nawet w kolejce do męskiej toalety przepuszczali panie). A i ciekawa jestem ich reakcji na typowy babski prezent z białej torby.

Wykłady tematyczne

Słuchałam. Zapamiętywałam. Wyciągałam wnioski. Już w Poznaniu zatrybiłam, że ważne jest lajkowanie i komentowanie (to będzie łatwe,  śmiało mogę pisać, że mi się coś  podoba albo z czymś się nie zgadzam i mam odmienne zdanie, moja nieśmiała osobowość w tej kwestii mi nie pokrzyżuje szyków). Podobała mi się szczerość osób, które mówiły, aby nie sprzedawać się tanio albo za produkty. Kurczę, olśnili mnie, że na tym można zarobić. I dotarło do mnie, że  nie chcę, tego robić w ten sposób.  Moje nieśmiałe “ja” w życiu nie zdobędzie się na odezwanie do jakiejkolwiek firmy.  Nie, nie nie.  Na szczęście kocham swoją pracę zawodową i nigdy z niej nie zrezygnuję ( a jak w przyszłości zarobię na tym chociaż złotówkę – to ze szczęścia tak zaszaleję, że zobaczycie mnie w wiadomościach hehe).

Po co to wszystko?

Wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza. Chciałabym aby były też organizowane warsztaty dla takich początkujących osób jak ja (pewnie są ale ja o nich jeszcze nie słyszałam). Czysto techniczne i merytoryczne. Ludzie? Tak, tego mi nikt nie zabierze, jeśli zadbamy o nowe znajomości, to być może one przetrwają. Pewnie nie w realu ale na blogu i pod nim.

Pojechałam niepewnie i z wątpliwościami. Wróciłam naładowana pozytywnie, zmotywowana. Wiem jak to działa i z czym to się je. A wszystko dzięki jednej osobie. Webska.me dziękuję ci bardzo, zabrałaś mnie ze sobą, wytrzymałaś ze mną, wszystkiego mnie nauczyłaś. Dzięki Twojej wiedzy i cierpliwości poznałam część świata zwany blogosferą. Podziwiam, szanuję i uwielbiam.

Polub i udostępnij:
Pin Share

6 komentarzy

  1. Ja wiem, że za dużo o dzieciach…ale co ja zrobię jak to mój zawód wyuczony ( pedagog) i teraz praca ( z dzieckiem w domu). Bardzo, bardzo, bardzo cieszę się, że Cię poznałam. Świetna z Ciebie Kobietka :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.