Polub i udostępnij:
Pin Share

Zmieniłam telefon. Ale na chwilę. Moje wspaniałe urządzonko poszło do naprawy. Miałam tam wszystko. Pocztę (jedną i drugą), kalendarzyk miesiączkowy (kto teraz wie, kiedy mam mieć okres?), instagram, mesendżera i oczywiście fejsbuka. Było tam wszystko. Trzy dni. Tyle nie mam ciągłego, non stop dostępu do wszystkich czasoumilaczy. Czy da się tak żyć? Powiem tak: świat bez fejsbuka jest wspaniały.

Zmieniłam telefon i bateria pełna…

Trzy dni a mój pożyczony smartfon ma 76% baterii. W pełni gotowy do działania, nie piszczący co chwilę o  ładowanie. Nie muszę nosić ładowarki. A w domu nie ma walki o kabelek albo gniazdko. Nawet nie wyjmuję go z torebki. Bo po co?

Mnóstwo czasu…

Bez ciągłego zaglądania do telefonu, bez sprawdzania każdego powiadomienia (średnio co 3 minuty), nagle doba się wydłużyła. Tyle mogłam zrobić, co średnio zajmuje mi około tygodnia. Podłogę myłam 5 minut a nie 40 (a bo poczekam i odpocznę jak ta wyschnie, to pójdę dalej – gdy tylko usłyszałam dźwięk z fb). Nawet swój wygląd “jak od fryzjera” zawdzięczam kwadransowi w łazience (uprasowałam włosy ale koszuli już nie zdążyłam).

Ale czegoś mi jednak brakuje….

Rozmów. Tych spontanicznych rano, gdy wybuchając śmiechem podczas mycia zębów muszę myć lustro z pasty aby umalować rzęsy. Tych nagłych ataków śmiechu, późnym wieczorem w łóżku. Wysyłania trzech brechtających się piesków na raz. Tego pisania po nocach, płakania ze wzruszenia, słuchania, smarkania na przemian z płaczu i ze śmiechu. Szukania co chwilę telefonu, bo bez niego jak bez ręki.

Czytania.  Co u tych moich “fejsbukowych przyjaciół” słychać. Kto gdzie był i z kim. Kto co jadł i gdzie. Wiem wszystko. Lajkowania ich świetnych zdjęć, wkurwiania się gdy wrzucą jakieś beznadziejne zdjęcia (na widok gołych swoich dzieciaczków – wkurw mnie bierze od razu), dzięki życiu w sieci, wiem co u nich wszystkich słychać. Widzę aktualne zdjęcia dzieciaków, pale zęby przy każdym ich sukcesie, głupio się szczerze na widok memów.

Niespodzianka…

Po kilku dniach nieobecności, spodziewałam się tylko setki powiadomień. Kto co wrzucił, kto komu polajkował a kto komu skomentował itd. Ale oprócz tych przyziemnych oczywistości, dostałam wiadomość, od pani z telewizji. Z zaproszeniem do studio, aby porozmawiać i opisać swoje doświadczenia o zdrowym odżywianiu i obsesji bycia fit. Pani wiedziała jak mi sprawić przyjemność… to było miłe…matko, zajebiście miłe… czuję się zaszczycona… ale cóż, jakby to ładnie ująć… nie chcę na żywo tak miłej pani rozczarować…

Świat bez fejbuka – jest wspaniały.

Polub i udostępnij:
Pin Share

13 komentarzy

  1. Świetny tekst 🙂 To uzależnienie od dostępu do sieci i mnie czasem przyprawia o ciarki. Maz rację, to co można zrobić w parę minut w fejsubkiem robimy w kilkadziesiąt, jak nie w godzinę. Czekasz na tramwaj- scrollujesz fejsa, masz przerwę w pracy- odświeżasz fejsa, gotujesz makaron- sprawdzisz powiadomienia z fejsa… i tak w kółko 🙂 Ja czasem jestem przerażona, że gdy na chwilę zostanę sama bez telefonu, od razu myślę o tym, żeby sięgnąć po telefon, a przecież mogę usiąść/postać/poleżeć i pomarzyć, po wspominać, po planować… cieszyć się chwilą 🙂

    1. Author

      Tak właśnie jest, a wiesz co mnie martwi bardziej? To, że nasze dzieci są wychowywane już w takim świecie. Dla nich to też codzienność.

  2. Zaczęłam właśnie pracę;) Na osiem godzin odcinam się od fejsa i jest mi z tym dobrze:) Później wieczorem jak mam chwilę czasu zaglądam do swoich ulubieńców, odpowiadam na wiadomości itp. Nie jest źle, myślałam, że gorzej to będzie, ale przeżyłam- czyli nie byłam za mocno uzależniona 🙂

  3. fiu fiu fiu…toż Ty teraz będziesz jeszcze bardziej rozpoznawana i tym samym rozchwytywana..tak trzymać..niech świat stoi u Twych stóp..
    powodzonka :-*

  4. A propo telefonu ja od ponad tygodnia żyje bez niego..i pewnie jeszcze z tydzień bez niego będę. Całkowicie odcięta od znajomych- na początku miałam dziwne ciągłe wrażenie, że ktoś dzwoni, że ktoś może ode mnie coś potrzebować -już mi przeszło i nie tęsknie jest mi z tym dobrze.. jestem szczęśliwa mam więcej czasu.
    Każdemu polecam taki odwyk 🙂

  5. Kiedyś przecież ludzie też jakoś żyli bez telefonu. A teraz mówimy, że jesteśmy uzależnieni i trzeba coś z tym zrobić. Ale i tak nic nie robimy bo bycie on-line jest modne i tyle.
    Pozdrawiam.

    1. Author

      Jeżeli blogujemy (czyli pracujemy) to on-line musimy być, taka jest prawda, mnie nie lada okazja prawie przeleciała koło nosa, ale dla osób tylko z prywatnym kontem na fb… bycie on-line, jest dość…niebezpieczne…. na dłuższą metę…. albo niepokojące… po prostu….

  6. Warto czasami, a może nawet i częściej, robić sobie takie przerwy od mediów społecznościowych, od razu dzień wydaje się znacznie dłuższy i tyle innych rzeczy można zrobić. Szkoda mi tego młodego pokolenia, które tak mocno zaangażowane jest w ten wirtualny świat. Jak nabrać do tego dystansu?

    1. Author

      To już inny świat… to nasze małe pokolenie… aż strach pomyśleć… co będzie dalej… jak mnie już drażni muzyka mojej córki… niektóre są takie, że… ah.. szkoda słów.. niektóre oki, starzeję się…

  7. Trzeba to kontrolować, bo granica jest cienka. Wszystko najlepiej smakuje w umiarze.

    Buziaki kochana!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.