Zdecydowanie nie. To jeden z tych dni, które nazywam stratą czasu. I już. Bo to nie był dobry trening. Żaden trening To zdecydowanie lepiej pasuje. O 9 była tabata, spóźniłam się, jakąś minutę. Serio. Ale na tabatę nie da się wejść nawet minutę po. Trzeba być ze dwie wcześniej. AbyContinue Reading

Siódma czterdzieści. I nadszedł ten dzień. Wróciłam. Przemogłam się. A rano jeszcze miałam tysiąc wymówek (może znowu by coś wypadło) i mogłabym odpuścić wyjście na siłownię. Kasa na karnet była, ciuchy i torba też, butów nie musiałam szukać. I najważniejsze – czas. Continue Reading