Siódma czterdzieści. I nadszedł ten dzień. Wróciłam. Przemogłam się. A rano jeszcze miałam tysiąc wymówek (może znowu by coś wypadło) i mogłabym odpuścić wyjście na siłownię. Kasa na karnet była, ciuchy i torba też, butów nie musiałam szukać. I najważniejsze – czas. Continue Reading

To tylko kilogram. Tak naprawdę mój pierwszy wyskakany, zrzucony, wyrzucony. Bardzo się cieszę. Ale z czego? Kilogram na miesiąc? Chyba żart. Ale ja jestem zachwycona. Pierwszy ciężko wyskakany kilogram mniej.  Nie ważne, że tylko jeden. Dla mnie to aż jeden. Widzę w końcu sens. Namacalnie widzę efekt mojej ciężkiej pracy.Continue Reading