Siódma czterdzieści. I nadszedł ten dzień. Wróciłam. Przemogłam się. A rano jeszcze miałam tysiąc wymówek (może znowu by coś wypadło) i mogłabym odpuścić wyjście na siłownię. Kasa na karnet była, ciuchy i torba też, butów nie musiałam szukać. I najważniejsze – czas. Continue Reading

Kończy się maj. Całe 31 dni. Słonecznie, ciepło, kilka mokrych dni ale zdecydowanie pogoda jest piękna. Przyszedł czas na zmianę obuwia, schowanie grubych swetrów i zakrywających brzuch ciepłych bluz. Są zeszłoroczne sukienki, tuniki i krótkie spodenki. Teraz nie mam nawet ochoty i odwagi założyć getrów, tych na siłownię. A propos,Continue Reading