Czym jest wolność słowa? Czy bloger powinien pisać szczerze to co myśli czy pisać to co może się komuś spodobać? Co się dzieje gdy, pojawi się wpis, który jest szczery, pokazujący fakty i rzeczywistość? Powiem Ci. Wzbudza kontrowersje, dyskusję, falę negatywnych komentarzy? Chciałabym! Mój, wywołał jakąś dziwną sytuację, nawet nie wiem jak to do końca nazwać. Chorą sytuację. Od razu mówię, nikogo nie obraziłam, nie pisałam nazwami i nazwiskami. O co chodzi? Czy bloger może być szczery? Już Ci opowiadam.
Czym jest wolność słowa?
Mój wpis o egzaminie z fizjologii, który pisałam pod wpływem emocji, z nutką wściekłości, wzbudził ponoć niezłą burzę na uczelni. Nie zrobiłam tego celowo i nie o to mi chodziło. Napisałam tylko co sądzę o tej sytuacji i wyraziłam dosadnie własne zdanie. Ale nie wszystkim się to spodobało. I gdyby pojawiły się negatywne komentarze – zatwierdziłabym je. I mogłaby wywiązać się ciekawa dyskusja. Ale nie. Nikt mi w oczy nie powiedział ani nie napisał – ale za to odczułam jakieś naciski z zewnątrz – że przegiełam i mam usunąć wpis.
I ze względu na osobę
Która musiała się nasłuchać schowałam wpis na chwilę. To był mój pierwszy odruch. Drugi, był taki, ze napisałam maila do znanych i doświadczonych blogerów, z pytaniem, czy bloger to szczera i obiektywna postać czy kłamliwa szuja, pisząca, to co wypada i to co się sprzeda. Co z wolnością słowa? I gdy już byłam na samym finiszu mojej wiadomości, komputer mi się wyłączył. I mail nie został wysłany. A pisanie drugi raz tego samego – to już nie to samo. Może tak miało być. Ale wciąż mnie korci. Może jeszcze raz spróbuję.
Trzecim odruchem i zarazem najgorszym, którego najbardziej żałuję, to modyfikacja tego wpisu. Złagodziłam go. Lepsze to niż zupełne usunięcie. Ale teraz żałuję strasznie. Fuck! Mogłam przeczekać chwilę, aż emocje opadną i go przywrócić. Charakter wpisu zupełnie się nie zmienił – i nie zmieni się! Jest tylko łagodniejszy.
Drogi mój czytelniku
Piszę dla Ciebie i do Ciebie, jeśli Ci się coś nie podoba, masz odmienne zdanie, uraziłam Twoje uczucia, to bądź szczery i powiedz mi to osobiście, a jeśli jest to niemożliwe – napisz to w komentarzu. Właśnie po to one są. Zawsze byłam szczera i tak pozostanie. To jest mój kawałek przestrzeni, do którego Cię zapraszam, przy każdym nowym wpisie. Jeśli Ci się nie podoba to co piszę – to mnie zignoruj albo napisz komentarz, będzie łatwiej.
Powodzenia?!
Bardzo często emocje przejmują władzę nad rozsądkiem i zaburzają osąd. Ale również bywają siłą sprawczą, dają motor do działania, krystalizują myśli i pozwalają na odważniejsze ich wyrażanie. Łatwiej o negatywne komentarze niż teksty, ponieważ nad tymi drugimi trzeba się zastanowić i ubrać w zgrabną formę. Ja zazwyczaj nie żałuję swoich postów, ale gdy widzę szersze spektrum i rozumiem drugą stronę medalu, jestem w stanie zweryfikować ich wymowę.
Trzymam kciuki za pewność tego, co robisz, myślisz i piszesz
To taka nasza przestrzeń. W którą pozwalamy wkraczać, nawet w buciorach, żałuję tylko, że w emocjach złagodziłam wpis, że uległam w pewnym sensie. Ale wnioski wyciągnęłam, na przyszłość, żeby nikt nie zgasił tego, co chcemy przekazać, bo po to piszemy, aby wyrażać siebie, stawiam na autentyczność.
Autentyzm przyciąga te same struktury, trzeba więc sięgać po niego, jeśli się chce trafić na godnego towarzysza słowa
I, widzisz, nie ma tego złego, bo człowiek uczy się na błędach. Lepiej na cudzych, ale własnych nie da się ustrzec
uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania – na każdy temat i w każdej sytuacji i w ogóle zawsze. Są jednak pewne granice, których przekroczyć się wg mnie nie powinno. Nie uznaję rzucania mięchem w stronę innych osób , obrażania i wyzywania ich publicznie – wolę zrobić to osobiście.
Wpis o egzaminie czytałam , przeniósł mnie on do moich czasów studenckich , zwłaszcza do dwóch ważnych dni … mojego dnia ślubu i dniu po nim ( sobota i niedziela) – miałam zaplanowane 4 egzaminy w tym czasie, nikt, absolutnie nikt nie zgodził się na przełożenie terminu tych egzaminów i musiałam je zdawać w normalnym trybie …m.in jeden na 4,5 godziny przed ślubem kościelnym a drugi w niedzielę o godzinie 9.00 ( wesele trwało do 6 rano a ja sama byłam w “trudnej ciąży”) – koszmar, masakra i nawet nie wiem co jeszcze ( ale egzaminy zaliczyłam na db+) – gdybym wówczas pisała bloga i miała możliwość skomentowania całej tej sytuacji to chyba pojechała bym po bandzie …. wyprowadzili mnie z równowagi i doprowadzili do granic wytrzymałości – nie omieszkałam wówczas skomentować całej sytuacji na kolejnych zajęciach z ów wykładowcami …. wiesz jakie było ich tłumaczenie? że nie wiedzieli ……. a to że siedziałam w “dziwnym koczku z kwiatami we włosach” i pełnym mejkapie na sali to pikuś … ot taka moja fanaberia …..
i wracając do tematu – ja bym nie usuwała, nie zmieniała treści – nie było tam nic co by mogło komukolwiek ubliżyć lub obrazić:) blog to Twoja przestrzeń, twoje prawo do wygłaszania takich a nie innych spostrzeżeń – oni natomiast mają możliwość ich komentowania
A ja myślałam, że “komunia” to przegięcie. Zszokowałaś mnie. Blog, to nasze małe miejsce do wyrażania siebie. W tym wszystkim zabolało mnie tylko to, że te naciski – nie były bezpośrednio na mnie, wtedy byłaby dyskusja, ale wycelowana była w kogoś zupełnie poza tym, dlatego tak instynktownie zareagowałam, może znów emocjonalnie, aby chronić.
Napisałam kiedyś tekst dość mocno uderzajacy w blogosferę. Nie było tam nazwisk, na 100 komentarzy trafiły mi się może dwa które zarzucały mi zazdrość itp. Jak to mówią uderz w stół a nożyce się odezwa. Na fp jedna z oburzonych blogerek wywołała taka burzę, że sam Jason H. się pofatygował. 🙂 ale nie o tym. Dostałam prywatną wiadomość od blogerki, że lepiej by było dla mnie żebym usunęła post. Nie zrobiłam tego. Niby dlaczego miałabym to zrobić- niektórych prawda zabolała ale to już nie moja wina, że zachowują się jak idioci. Może trochę odbieglam od tematu ale jakoś mi się ta sytuacja skojarzyła 🙂
No widzisz, człowiek się uczy przez całe życie. Jestem bogatsza o takie doświadczenie.
I jeszcze zostało mi zarzucone, że za dużo emocji w tekście. A wszyscy krzyczą, że oczekują od blogerów emocji a nie suchych tekstów i bądź człowieku mądry 😉 Rób swoje i się nie przejmuj :*
Ja również nie piszę i chyba nigdy nie napiszę czegoś, co chcieli by ujrzeć moi czytelnicy. Piszę to, na co mam ochotę.. mimo, że może to być naciśnięcie odcisku u niektórych osób. Ale szczerze oblatuje mnie zdanie innych zawsze można zrobić “unlike” i nie czytać niczego, co komuś nie odpowiada ☺
Jest dobrze jeśli to tylko hejt online, gorzej jak jest nacisk osobisty.
Problem chyba jest też w tym, że ludzie nadinterpretowują to, co czytają. Napiszesz, że śnieg jest biały, a znajdą się tacy, którzy zaraz się obrażą, bo jak to? A żółty to gorszy? Itp. 🙂 Ale też jestem za szczerością, choć są tematy, ktore omijam wielkim łukiem.
Dokładnie tak jest. Doczytali w tym coś, czego nie było. Chcieli mnie zgnieść, prawie im się udało. Dzisiejsze przemyślenia, skłoniły mnie do dalszej walki.
Jestem zwolenniczką szczerej (nawet najgorszej) prawdy. Nie raz za to oberwało mi się- bo ludzie nie lubią słuchać krytyki na swój temat i na temat tego co robią. I żyjemy w takim zakłamanym świecie każdy się do każdego uśmiecha i udaje że jest super. brrr… Najśmieszniejsze jest to że żyjemy w kraju gdzie rzekomo panuje wolność słowa- wystarczy jeden szczery wpis i cenzura jest. Czasami mam wrażenie że wolność jest ale nie słowa lecz głęboko schowanych myśli i na tym się kończy ta otwarta przestrzeń.
Następnym razem nie pozwól by ktoś ingerował w Twoje posty.Jeśli wywołasz jakąś aferę bądź z siebie dumna, bo to znaczy że włożyłaś kij w mrowisko, czyli coś jest na rzeczy…
To jest Twój świat. I możesz obsmarować dupę każdemu kto Ci wejdzie za skórę! Bądź silną blogerką!!!
Przyznaję się – dziś zwątpiłam, ale to dodało mi tylko siły. Wracam!
Edytuj tylko jak coś jest niezgodne z prawdą, usuwaj tylko jak oczerniasz innych (czyli coś jest niezgodne z prawdą i dotyczy osoby). Ewentualnie jeśli masz dosyć. Ale to oznacza poddanie się. Poddajesz się? Możesz upaść po fali hejtu, ale wstań!
Podcięto mi trochę skrzydła, ale latać wciąż mogę. Dziękuję za komentarz, dziś zwątpiłam, poczułam na sobie presję tłumu, ale wracam ze dwojoną siłą.
A ja najbardziej cenię sobie takie mocno emocjonalne wpisy, prawdziwe, szczere. Wówczas mam wrażenie, że jestem bardzo blisko autora i mogę nawet się z nimi nie zgadzać, jednak to właśnie one powodują, że chętnie się z nimi zapoznaję. 🙂
Szczerość się ceni… Uważam, że jak najbardziej i jest za… I szczerze wkurzają mnie niekiedy wpisy pod publikę lub reklamę na niektórych blogach!
Po to jesteśmy, aby pisać szczerze. Blogerzy według mnie to taki mały odsetek szczerości w internecie.