Tydzień przerwy. Od ćwiczeń, ruchu, czasu tylko dla mnie. Wszystko przez TE święta. Ale to były najlepsze Święta jakie kiedykolwiek miałam. Coś wspaniałego. Bez zakupów, kolejek, korków, giga wydatków. Całego tego sztucznego udawania.
Spakowaliśmy się w jedną walizkę. Dwie torby jedzenia. Aparat. Auto zatankowane. Kierunek – GÓRY!
Tyrawa Solna. Bieszczady.
Piękne miejsce. Ośrodek z siedmioma domkami. W całym ośrodku tylko my. Tylko MY. Zaprosili nas znajomi. Mieliśmy wszystko tylko dla siebie. Pogoda? Cztery pory roku! Atmosfera? Wspaniała! Spędzić taki czas (którego osobiście nie znoszę) z przyjaciółmi. Życzę każdemu. Najlepsze święta! Odpoczęłam, wysypiałam się, przed obiadem-po obiedzie spacerowałam. Dotleniłam się. Wyciszyłam się. Zero tv, internetu, telefon cały czas gdzieś w pokoju. Uff, po prostu odpoczęłam. Tego potrzebowałam. Zregenerować się i naładować baterie. Tylko trzy dni. Ale wystarczyło. Było wspaniale. Tęskniłam tylko za jednym. Za pakernią!
No właśnie! Otwarta w sobotę, otwarta w poniedziałek. Jak dla mnie to przesada. A co z osobami, które tam pracują? Czy nie należy IM się odpoczynek. Czas dla rodziny? Zarówno dla instruktorek, instruktorów jak i ekipy z recepcji klubu. Nie miałabym sumienia aby wybrać się do klubu w święta. To i tak nic by nie zmieniło. Czy bym poszła czy nie. Tak czy tak, te osoby musiały tam być. Ale patrząc w przyszłość, im mniej nas tam będzie w takie dni, tym może zarządzający dojdą do wniosku, że może być klub zamknięty.
Uciekam na ostatnie zajęcia na 21.
Powodzenia!
Ooo góry to jest fajny kierunek 😉
Dokładnie. Idealny o każdej porze roku.